potem z Częstochowy jakimś szlakiem...?? generalnie to pobładziliśmy i straciliśmy jakąś godzinę drogi. Pojawił się również pierwszy defekt.. kaseta mi się rozkręciła;/
dojechaliśmy do... hmmm nie wiem nawet gdzie... wyjechaliśmy na szosę i kierowalismy się w strone Myszkowa.
Następnie Zawiercie-Poręba-Siewierz-Będzin-Czeladź....
no i koniec jazdy... do Gliwic zostało jakieś 44km. A w mojej oponie znajdował się jakiś gwóźdź, pręt czy cholera wie co;/ niestety mleczko Joe's nie poradziło sobie z zasklepieniem tej dziury ;/ dętki nie było gdzie kupić... wiec nie pozostało nic innego jak załatwić sobie transport samochodem...
Najpierw ustawka z Siwym i jego kumplem :) (pozdro chłopaki) potem kręcenie bez celu w strnę Żor, następnie uderzyliśmy na Rybnik.. następnie Wodzisław i słynna Baszta, chwile się pokręcilismy tam i powrót do domu. mnie po drodze złapały 2 śnieżyce.. reszta na fotce :)